W dniu Św. Walentego otrzymałem w prezencie od mojej Żony test ciążowy, na którym były dwie kreski. Zostałem Ojcem! Radość nie trwała długo. Praktycznie od razu u Moniki pojawiły się bóle brzucha, z tego też powodu wylądowała w szpitalu, w którym nie potrafili jej pomóc. Dla mnie, neofity, był to trudny okres. Po ludzku nie zależało ode mnie zupełni nic.
Pewnego razu po nocnej pracy, modliłem się, oddając Bogu tę sytuację nie potrafiąc powstrzymać łez, aż do zaśnięcia. Po wyjściu ze szpitala opiekę nad ciążą oddaliśmy w ręce wysokiej klasy specjalistki. Dodatkowo okazało się, że Monika ma stan przedrakowy. Wg Pani Doktor jednym ze sposobów pozbycia się tego stanu był naturalny poród. Sytuacja ustabilizowała się, jednak my nadal nie potrafiliśmy się z tego cieszyć. Ten stan uświadomiliśmy sobie podczas dzielenia się życiem na spotkaniu wspólnoty. Dwa miesiące później, podczas wakacji pojechaliśmy na rekolekcje. Zostaliśmy zapisani do kręgu, składającego się z czterech małżeństw, wśród nich było również drugie małżeństwo w stanie błogosławionym oraz Ewa, która jest… położną. Ewa bardzo dużo nam pomogła, a szczególnie Monice, której przekazała mnóstwo potrzebnej wiedzy, a szczególnie spokoju. Chwała Panu za nią!
Kolejnym istotnym odkryciem tych rekolekcji dla nas, było to, że poznaliśmy Nowennę Pompejańską. Po rekolekcjach razem z Żoną zaczęliśmy odmawiać w dwóch intencjach: udanego porodu oraz uzdrowienia Moniki. W międzyczasie zastanawialiśmy się nad imieniem dla naszej córki, pierwotnie miała być Weroniką lub Wiktorią. Padło na… Gabrielę. Któregoś dnia przyszła Monika i stwierdziła, że chciałaby, żeby właśnie tak miała na imię, jako posłuszny mąż nie oponowałem. Pod koniec ciąży, nadeszła kolejna zła wiadomość, Gabi do porodu była ułożona pośladkowo. Naturalny poród został wykluczony, umówiliśmy się na początek października na rozwiązanie poprzez cesarskie cięcie. Gabi do umówionego terminu nie wytrzymała, po pierwszym fałszywym alarmie, drugi okazał się prawdziwy. Gabi urodziła się zdrowa, pod koniec września, a konkretnie 29… w święto trzech Archaniołów: Michała, Rafała i Gabriela. Przypadek?
Chwała Panu! Archanioła Gabriela namaściliśmy jako patrona dla naszej nowo narodzonej córki. Pozostał jeszcze temat stanu przedrakowego u Moniki. Nastawialiśmy się na operację, jednak badania pokazały, że Monika została uzdrowiona. Pani Doktor nie mogła w to uwierzyć. Chwała Panu!
Kamil
Piękne świadectwo, a dla osoby wierzącej – nie jest to przypadek. Dla mnie, czytającej to świadectwo, także nie jest to przypadek, bo lubię czytać świadectwa (i nie tylko) związane z życiem poczętym. Życie jest cudem, więc cuda się zdarzają, a zanim ujrzy światło dnia jest to tzw. stan błogosławiony.
Chwała za to Panu!
Życzę wiele Bożego błogosławieństwa na każdy dzień, pociechy z Gabi oraz obfitości łask przez wstawiennictwo najlepszej Matki Maryi.