Kiedy zaraz po ślubie 5 lat temu straciłam moja pierwszą ciążę, zawalił mi się cały świat. Nie ma nawet słow żeby opisać co wtedy czuje matka, która straciła swoje dziecko. To był 10 tydzien ale zdarzylam pokochac to maleństwo z całego serca. Nie wiedzialam co mam zrobić, nagle wszystko przestało miec znaczenie. Świat sie zatrzymał. Jedyną ulgę przynosiła mi modlitwa, to ona pomogła mi się pogodzić z utrata dziecka i bólem, który był nie do opisania.
Zwróciłam się całym sercem do Maryi, czułam że, tylko ona mnie rozumie bo tez straciła dziecko. Po roku od mojej tragedii zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską o łaskę macierzyństwa. W tej intencji odmowiłam 3 nowenny z odstępami, miedzy czasie jesze dwie w innej intencji. Podczas odmawiania Nowenny zmieniłam pracę na dużo lepszą, wtedy widziałam, że moja modlitwa nie idzie na marne. Lecz upragnionego dziecka nadal nie było, a co więcej nie mogłam zajść w kolejną ciążę. Pojawił się na mojej drodze ksiądz, który sam zainteresował się naszym problemem. Okazało się, że zna lekarza który zajmuje się naprotechnologią. Do tej pory nie słyszałam o tej metodzie leczenia niepłodności, może dlatego, że o tym się nie mówi. Skorzystaliśmy z tej metody leczenia i dzięki niej 8 miesięcy temu na świat przyszło moje największe szczęście, moja córeczka.
Wiem że, to dzięki modlitwie, dzięki Nowennie. I chociaż nie od razu Bóg obdarzył mnie macierzyństwem to wiem, że wszystko co działo się w moim życiu działo się po coś. I może to, że straciłam moje pierwsze dziecko to tez po to żebym bardziej moje sprawy zawierzyła Bogu, bo niby zawsze byłam wierząca i zawsze się modliłam ale dopiero wtedy oddałam mu się całkowicie. Nowenna Pompejańska jest nie do odparcia, tylko potrzeba wytrwałości i wiary.
Karolina