Kilka lat temu prosiłam świętego Józefa o towarzysza życia. Niedługo po tej modlitwie zaszłam w ciążę z mężczyzną, który twierdził, że jest po rozwodzie i że chce się z kimś spotykać. W czasie ciąży okazało się, że wciąż mieszka ze swoją byłą żoną oraz z dwójką ich wspólnych dzieci. Od tego momentu unikał kontaktu ze mną.
Po urodzeniu córki prosiłam go o kontakt i informowałam o stanie zdrowia córki, ale praktycznie nie reagował na moje prośby i informacje. Zaniosłam prośbę do świętego Józefa o to, by moje dziecko miało kontakt ze swoim ojcem, ale chyba zbyt mało w tej kwestii zrobiłam, bo prośba nie została wysłuchana.
Jakiś czas później postanowiłam spróbować Nowenny Pompejańskiej, ponieważ wciąż zależało mi na tym, by dziecko poznało swojego ojca.
W połowie Nowenny natknęłyśmy się na niego z całą jego rodziną w kościele, w Niedzielę Miłosierdzia! Do dziś nie wiem dlaczego, ale wyraźnie wtedy dostałam znak, że PAN DZIAŁA, nawet jeśli tego nie rozumiem.
Jakiś czas później złożyłam sprawę do sądu, działy się różne rzeczy, aż w końcu UDAŁO SIĘ – dziecko spotkało się ze swoim ojcem. Znają się, czasem widują, jest między nimi wyraźna więź.
Dziękuję Pompejańskiej Matce Najświętszej za wysłuchanie mojej prośby. Wybacz mi też Matko Najświętsza, że tak długo zwlekałam z napisaniem tego świadectwa.
Kasia