Szczęść Boże
Chciałabym na tym forum złożyć świadectwo o tym jak Matka Boża uwolniła umysł mojej mamy od złych myśli, które ją dręczyły od lat i były przyczyną wielu konfliktów. Jest ona mimo zaawansowanego wieku osobą sprawną umysłowo, z zachowaną dobrą pamięcią. Sama o sobie decyduje. Chodziła do kościoła i modliła się na różańcu. Problem był w tym, że od kilku lat jej umysł był osaczony dziwnymi myślami. Ciągle podejrzewała kogoś, np. naszą najbliższą sąsiadkę, że ona za sprawą jakichś niewidzialnych sił rzuca klątwę na nią i sprawia, że moja mama ma prze to problemy zdrowotne.
Stało się to też przyczyną konfliktów między nimi. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to co ona wygaduje jest oderwane od rzeczywistości, powinna się uspokoić, bo przynosi wstyd dla siebie i dla mnie. Sąsiadce było z tego powodu bardzo przykro. Płakała. Raz z tego powodu potraktowała naszą sąsiadkę obraźliwie na procesji Bożego Ciała Prześladowała ją, zarazem twierdząc, że ona ją prześladuje.
Przyszedł czas, że mama osiągnęła taki wiek, że nie mogła samodzielnie funkcjonować. Zapadła decyzja, że zamieszka w DPS..
Odwiedzaliśmy ją tam często z mężem i z. dziećmi tak jak było to możliwe. Chodziliśmy na Mszę Św. do kaplicy. Czasami było dobrze, a czasami bardzo źle. Obudziły się w jej głowie te złe myśli, które tylko na chwilę były uśpione i znowu ją osaczyły.
Zaczęło się. Robiła zarzuty współlokatorkom, że one za pomocą bliżej nieokreślonych, nadprzyrodzonych sił mają wpływ na pogorszenie się jej stanu zdrowia. Obrażała je, a one po prostu nie wiedziały o co jej chodzi… Sytuacje były bardzo nieprzyjemne. Przepraszałam te panie, próbowałam mamę uspokoić. Rzucała we mnie mnie wyzwiskami, że nie stoję po jej stronie. Było mi przykro i wstyd przed tymi paniami i przed personelem. Płakałam. Sytuacje powtarzały się często. Ona uprzykrzała swoimi pomówieniami życie innym i sama czuła się tak jakby to ona była prześladowana. Nie miało to żadnego racjonalnego uzasadnienia.
Pewnego dnia podjęłam decyzje, że będę prosić Matkę Bożą w Nowennie Pompejańskiej o uwolnienie umysłu mojej mamy od prześladujących ją złych myśli.
Nowennę ukończyłam 14.12.Sprawdziłam w kalendarzu, że było to święto Matki Boskiej z Guadalupe. Po skończonej Nowennie w zachowaniu mamy nie dostrzegłam żadnych pozytywnych zmian. Na wigilię Bożego Narodzenia czekała na mnie „niespodzianka”. Zadzwoniłam do mamy z życzeniami świątecznymi. Od razu w telefonie usłyszałam stek obrzydliwych wyzwisk pod adresem jej współlokatorki. Ciągle ten sam temat rzucania klątw. Przerwałam rozmowę. Rozpłakałam się
Gdy zadzwoniłam do niej za dwa dni, to miałam wrażenie, że rozmawiam z całkiem już inną osobą. Nie wracamy do poprzedniej rozmowy. Mama jest teraz osobą wyciszoną, spokojną. Nikomu już nie złorzeczy. Potrafimy już normalnie rozmawiać o rodzinie, znajomych, prowadzi w normalnym tonie rozmowy. z innymi ludźmi. Interesuje się polityką. Personel też mówi teraz o niej dobrze. Sprawia wrażenie, że jest już uwolniona od tych myśli, które ją tyle czasu prześladowały. Mam nadzieję, że z pomocą Matki Bożej stan jej ducha będzie uzdrowiony.
Ta Nowenna uzdrowiła też moją poranioną duszę. Relacje z moją mamą wcześniej też nie były najlepsze. Powiedziała mi w życiu dużo przykrych rzeczy, które głęboko zapadły mi w pamięć. Jej słowa raniły mnie bardziej niż ból fizyczny. Nie oszczędziła mnie nawet wtedy, gdy byłam w ciąży. Płakałam, bo było mi strasznie przykro. Ciąża była zagrożona, a wcześniej poroniłam. Były różnego rodzaju złorzeczenia. Myślałam, że jej tego nigdy nie wybaczę. Miały lata, ja ją odwiedzałam, pomagałam, ale nie z potrzeby serca, tylko z obowiązku. Chodziłam do spowiedzi, mówiłam sobie, że jej przebaczam, ale na dnie serca była jednak rana niezagojona, która bolała.
Podczas odmawiania Nowenny Matka Boża ukoiła mój ból. Doszło do przemiany mojego serca. To co złego wydarzyło się między nami w przeszłości, poszło w zapomnienie. Potrafię już o tym nie myśleć i jest mi lżej. Przebaczyłam i pokochałam moją mamę. Myślę, że ona teraz jest też inną osobą.
Gdy byłam ostatnio na kwarantannie z powodu COVID 19, to moja mama powiedziała, że bardzo się bała, że mogę umrzeć, modliła się o to, żebym żyła, bo jestem jej najbliższą osobą na świecie
Proszę o krótką modlitwę za moją mamę.
Autor: Wdzięczna
Bardzo ciekawe świadectwo i dzięki Bogu Nowenna Pompejańska została wysłuchana. Cóż? Z własnego doświadczenia przekonałam się, że ta 54-dniowa modlitwa uzdrawia wpierw tę osobę, która się modli. Zawsze trzeba zaczynać od siebie, by móc wymagać od innych. Natrętne myśli, wręcz gonitwa myśli, wbrew własnej woli – to naprawdę trudne doświadczenie. Nikomu tego nie życzę, zwłaszcza gdy trwa latami.