To moja trzecia Nowenna, ale po raz pierwszy piszę świadectwo – pomimo tego, że Nowenna wymagała wiele wysiłku i zaangażowania, w przedziwny sposób treść i sens modlitwy części błagalnej do mnie nie docierała. Czemu zawsze na pierwszym miejscu jest nasze błaganie i skupienie na realizacji naszych potrzeb?
Pierwszą Nowennę odmawiałam 3 lata temu, gdy narodził się mój syn. Nie był wyczekanym dzieckiem, pomimo tego, że dwa lata żyłam w szczęśliwym małżeństwie. Naszym życiem rządził egoizm, wolny czas poświęcaliśmy na własne zachcianki i przyjemności. Wiadomość o ciąży i później, pojawienie się dziecka, wywróciło nasz świat do góry nogami. Do tego wszystkiego, nie było to łatwe dziecko i łatwe macierzyństwo – nieustanny płacz i niepokój, kolejne wizyty u lekarzy, pobyt w szpitalu, postępująca depresja poporodowa. Od razu wiedziałam, że jeśli nie oprę się na Bogu, to nie mam szans udżwignąć tego ciężaru. Po wielu wylanych łzach, nieprzespanych nocach, odmawianych nieustannie modlitwach, zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską (chociaż przed pojawieniem się synka, odmówienie dziesiątki różańca było dla mnie niezwykłym wyczynem). Intencją oczywiście było uzdrowienie mojego dziecka – uzdrowienie z niepokoju, podejrzenia autyzmu i szeregu innych dolegliwości. Modlitwa ta odmieniła moje życie – mój syn ma 3 lata, nadal jest trudnym dzieckiem, naszą rodzinę nachodzą bardzo ciężkie chwile, ale moje serce matki widzi w nim w pierwszej kolejności jego niezwykłość i wspaniałość, a co najważniejsze to serce nauczyło się kochać.. kochać bezwarunkowo. Wierzę, że moje dziecko będzie czuło tę miłość, przezwycięży trudności, które złożyło na niego życie i będzie szczęśliwym, kochającym człowiekiem.
Drugą Nowennę odmawiałam w intencji swojego zdrowia, w szczególności prosiłam Boga o zajście w ciążę, jej zdrowy przebieg i urodzenie zdrowego dzieciątka. To była Nowenna trudnych doświadczeń – już po trzech dniach zdiagnozowano u męża koronawirusa, zostaliśmy zamknięci w kwarantannie, a do tego pod koniec modlitwy powróciła diagnoza autyzmu u mojego pierwszego dziecka – to strasznie mną zachwiało, odmówiłam Nowennę do końca, ale zmieniając całkowicie intencję – pod koniec w mękach prosiłam już tylko o jego zdrowie.
Kochana Mama, wysłuchała i tym razem mojej prośby, a nawet dwóch – wylało się na nas morze łask. Syn trafił na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju, spotkaliśmy na naszej drodze mnóstwo dobrych, chętnych do pomocy osób, i usłyszałam na jego temat (jego wrażliwości, intelektu, rozwoju) tak wiele pocieszających słów.. Syn jest zdrowy, poszedł do przedszkola, staramy się ciągle okiełznać jego emocje, ale wierzę że wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. Co więcej, zaszłam w ciążę – i chociaż dookoła szalała pandemia, dwukrotnie przebywałam w szpitalu na patologii ciąży, zdiagnozowano mi cukrzycę ciążową, a pod koniec ciąży kilka razy zachorowałam, jestem już mamą zdrowej, cudownej córki.
I odmawiam trzecią Nowennę, właśnie w intencji moich dzieci, ich zdrowia, spokoju, szczęścia, poczucia bycia kochanym, dorastania w szczęśliwej rodzinie. Dziś 25 dzień.. I już wiem, że Nowenna działa. Dookoła pojawiają się ludzie, którzy wskazują mi drogę, a ja wiem że przemawia przez nich Bóg. W krytycznych momentach pojawia się we mnie fala cierpliwości i miłości, która w żadnym wypadku nie pochodzi z moich ludzkich, wyczerpanych możliwości. Dzieci są zdrowe, córeczka skończyła 5 tygodni. Co przyniesie los? Nowenna daje przede wszystkim poczuć Bożą Obecność, poczuć to, że ktoś trzyma w rękach ster naszego życia. Wszystko potrafi się skomplikować, czasami odchodzą ode mnie wszystkie siły, mam wrażenie że te modlitwy, starania, to wszystko na nic.. i gdy tylko zamknie się oczy, i przetrwa ten moment, spojrzy na krzyż, to rozwiązania i pomoc nadchodzi. Zawsze na czas.
Różaniec to modlitwa o niezwykłej mocy. Nigdy w to nie wątpcie.
Dziękuję Przenajświętsza Matko, za nieustanną opiekę nad moją rodziną, za pomoc, za wszelkie wstawiennictwo, wypraszane łaski. Dziękuję za modlitwę różańcową i żywą Obecność Boga w kolejnych dziesiątkach.
Basia