Chciałam się podzielić moim świadectwem modlitwy Nowenny Pompejanskiej i jej licznymi owocami. Zaczęłam odmawiać Nowennę gdy znalazłam się w bardzo wymagającym dla mnie okresie życia. Urodziłam trzecie dziecko i bałam się powrotu do pracy, a dokładnie tego, że nie będę miała czasu dla rodziny i nie zbuduję więzi z najmłodszym synkiem, a na domiar złego stracę kontakt ze starszakami. Moja praca już wcześniej stała się stresująca i wymagała ode mnie poświęcania sporo czasu na naukę dodatkowo po pracy. Ponadto nie miałam kompletnie pomysłu co mogłabym robić innego.
Zbliżające się widmo końca urlopu macierzyńskiego stało się dla mnie wręcz paraliżujące. Uciekłam się więc do Matki Przenajświętszej, która była dla mnie ostatnią deską ratunku. Poprosiłam o pracę moich marzeń, pozwalającą łączyć zarabianie pieniędzy z rodziną oraz pasją. Maryi oddałam wybór co to będzie dokładnie. Podczas Nowenny miałam lepsze i gorsze dni, czasem czułam zwątpienie, czasem dużą ulgę. Ale ufałam. Gdy skończyłam odmawiać kompletnie nic się nie zmieniło… Chyba tak wewnętrznie to czekałam na jakiś duży przełom i olśnienie, którego nie było. Natomiast praca marzeń przyszła do mnie cichutko… kilka miesięcy później, wieczorem 😊 pochłonięta szukaniem w Internecie czegoś innego, znalazłam ją. Maryja znalazła. I wskazała palcem.
Za tydzień kończę urlop macierzyński i nie wracam już do poprzedniej firmy. Będę pracować z domu, z tym co lubię i co pozwoli mi patrzeć jak moje dzieci się rozwijają. Jakie jeszcze owoce Maryja zesłała dla mnie? Poznałam wiele prawdy o sobie i swoich wartościach, mojemu mężowi w 90% poprawił się stan zdrowia. Moje dzieci chodząc na roraty wygrały w losowaniu figurkę Matki Bożej spośród kilkudziesięciu dzieci z różnych wsi. Maryja fizycznie do nas przyszła… i teraz co wieczór klękamy całą rodziną do modlitwy.
Agnieszka