Świadectwo dotyczy nawrócenia mojego męża. Na początku muszę zaznaczyć, że mojego męża poznałam jako człowieka głęboko wierzącego i praktykującego. Od początku znajomości chodziliśmy razem na Mszę, wspólnie staliśmy w kolejce do konfesjonału. Tak było do momentu, kiedy urodziło się nasze pierwsze dziecko. Wtedy mąż diametralnie się zmienił, zaczęły się między nami kłótnie, których wcześniej nigdy nie było. Mąż coraz rzadziej chodził do kościoła. Myślałam wtedy, że pojawienie się syna, to dla niego wielka zmiana i stąd takie zachowania. Później urodziło się nasze drugie dziecko i spowiedź przed jego chrztem była ostatnią spowiedzią, do jakiej mąż przystąpił. Zaczęły się straszna lata w naszej rodzinie. Mąż stał się wybuchowy, do kłótni wystarczyło, że dziecko nie siedziało prosto przy stole podczas obiadu, ktoś głośniej przeszedł korytarzem itp. Każde urodziny, rocznice i Święta upływały pod znakiem „cichych dni” i pretensji. Życie w domu stało się życiem z tykającą bombą zegarową.
W międzyczasie mama męża zaczęła skarżyć się na „głosy w głowie”, które dręczyły ją początkowo tylko podczas modlitwy (jest osobą głęboko wierzącą), a z czasem podczas codziennych czynności. Zaczęła leczenie psychiatryczne, które nie przynosiło jej ulgi. Korzystała również z posługi egzorcysty. W nękanie szatana można wierzyć, lub nie jednak wydaje mi się to być dość znaczące w świadectwie nawrócenia męża. W którymś momencie, bojąc się o męża, który w nerwach robił różne głupie rzeczy (chodził spać na zimny strych, siadał w silnych emocjach za kierownicę) opowiedziałam o całej sytuacji rodzicom męża, którzy zaczęli za niego modlitwę. Ja kilkukrotnie podejmowałam się Nowenny Pompejańskiej w intencji męża, jednak zawsze krótko po jej rozpoczęciu w domu rozpoczynało się istne piekło i przerywałam. Wiedziałam, że to szatan szaleje, ale było to ponad moje siły.
W końcu we wrześniu 2020 roku odprawiłam 33 dniowe rekolekcje wg św. Ludwika i oddałam się Jezusowi przez ręce Maryi. Krótko po tym zdecydowałam znowu rozpocząć Nowennę Pompejańską w intencji nawrócenia męża i tym razem udało mi się ją dokończyć i tu zaczynają się dziać prawdziwe cuda. W styczniu 2021 udało mi się, jakimś cudem namówić męża na to samo oddanie wg św. Ludwika, jednak tuż przed końcem szatan uderzył i mąż stwierdził, że nie będzie tego robił. W międzyczasie mąż zaczął regularnie chodzić na niedzielą Mszę. W lutym teściowa ofiarowała nam Cudowne Medaliki, zachęcając do ich przyjęcia. Mąż początkowo odmówił, pogardliwie twierdząc, że on żadnych łańcuchów nie będzie nosił, jednak jakimś cudem teściowa podczas jednej rozmowy telefonicznej namówiła męża do założenia medalika i codziennego odmawiania modlitwy. Sama twierdzi, że nic szczególnego mu nie powiedziała, ot zwykła, krótka rozmowa, a to mąż stwierdził, że medaliki poświecimy i będziemy nosić. Jestem głęboko przekonana, że to był cud Maryi, bo kilka dni wcześniej kiedy rozmawiałam o tym z mężem pogardliwie rzucił medalikami na stół. A tutaj krótka rozmowa i mąż zdecydował się przyjąć medalik i… po raz pierwszy od 5 lat przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania. W tym samym czasie, ponieważ mąż przerwał odprawienie Oddania Jezusowi przez ręce Maryi, teściowa stwierdziła, że ona jako matka odda go Jezusowi za niego. I tak się stało. Mąż został oddany Jezusowi przez ręce Maryi. W tym samym czasie ja odmówiłam kolejna Nowennę Pompejańską w intencji uwolnienia męża od działania złego ducha. Tym razem również się udało. Nie było łatwo, szatan szalał, a mąż miewał czasem trudne sytuacje, a mi modlitwa szła ciężko, ale udało się.
Mąż od chwili, kiedy zaczęłam drugą Nowennę diametralnie się zmienił. Stał się spokojniejszy, praktycznie nie urządza już takich nagłych kłótni. W domu żyje się znacznie spokojniej i nie mam już ochoty „rzucić wszystkiego” i iść nie wiadomo gdzie. Chce się do domu wracać. Sam mąż często mówi o tym, że czuje bliskość Maryi i jej opiekę. Przyznam, że sądziłam, że nawrócenie męża i oddanie go Jezusowi spowoduje, że nasze problemy się skończą. Niestety zapomniałam, że szatan nie śpi i tylko czeka, aż uśpimy naszą czujność. I akurat teraz mąż przeżywa kryzys i znów mamy napięta sytuację, ale wierzę, że z Maryją pokonamy ten stan.
Muszę jeszcze nadmienić, dlaczego wspomniałam o dręczeniach, których doświadcza teściowa. Otóż przyznała mi się jakiś czas temu, że kiedy tylko ona komuś ofiaruje Cudowny Medalik, jakąś broszurę z modlitwą, czy zacznie się za kogoś modlić, wówczas ja najczęściej proszę ją o pomoc modlitewną w intencji męża, bo zły znowu nas atakuje. Powiedziała mi też, że głos, który ja nęka powiedział jej, że będzie walczył o mojego męża, aż go nie zdobędzie.
Można w to wierzyć lub nie, jednak faktem jest, że mąż po latach wrócił do kościoła i nasze życie dzięki Nowennie Pompejańskiej znacznie się uspokoiło.
M.
Super świadectwo! Cudowny medalik rzeczywiście jest cudowny. Także doświadczyłam nadzwyczajnej laski dzięki tej „kulce” na wszelkie zło.
Bardzo dziękuję za to piękne świadectwo. Ja również, dzięki modlitwie pompejańskiej doświadczyłam łaski i to w dość krótkim czasie po zakończeniu nowenny (to ktoś, zupełnie mi obcy, odmawiał nowennę w mojej intencji, na moją prośbę). Kiedyś, kilka lat temu otrzymałam od tej osoby ten cudowny medalik … Teraz wiem, co powinnam zrobić …
Piękne świadectwo, ostatnio wiele widziałam podobnych nawróceń na you tube, zawsze towarzyszyła temu Matka Święta i różaniec. Niech Ona wraz z Jezusem Panią Błogosławi i Całą Pani Rodzinę. Amen
Witam mam potrzebę opowiedzenia mojego świadectwa. Otóż w zeszłym roku popadlam w straszna depresję lękową. Płakałam i leżałam całymi dniami mając w domu dwoje dzieci w wieku 2 i 5 lat. Pewnego ranka po przebudzeniu wzięłam różaniec do ręki i zaczęłam odmawiać pierwszą w swoim życiu nowennę pompejanską w intencji zdrowia. Było bardzo ciężko. Modlitwa przez łzy, wtedy kiedy zaczynałam się modlić najwięcej przeszkadzały i dokuczały dzieci, miałam wrażenie że jest coraz gorzej ale wytrwałam w modlitwie do końca i poczułam pomoc Mateńki. Teraz odmawiam kolejną nowennę. Pokochałam różaniec i jestem pewna że nasza kochana mamusia nie zostawia nas w potrzebie.