Dziękuję za to, że wysłuchana została moja modlitwa i znalazłem nową, dobrą i godną pracę
Świadectwa

Dziękuję za to, że wysłuchana została moja modlitwa i znalazłem nową, dobrą i godną pracę

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, niech będzie pochwalona Matka Przenajświętsza.

Chciałem złożyć świadectwo i podziękowania Królowej Różańca Świętego za pomoc w znalezieniu nowej, dobrej i godnej pracy. A to wszystko za sprawą cudownej modlitwy – Nowenny Pompejańskiej…

Od 2004 roku byłem związany z jedną firmą. Współpracę rozpocząłem jeszcze na studiach. Pisałem tam swoją pracę magisterską. Można by powiedzieć, że byłem „wychowankiem” tej firmy. W pracy, jak to w pracy, bywały lepsze i gorsze momenty, ale ogólnie rzecz biorąc przeważały pozytywy. Ja sam też myślę, że dawałem z siebie dużo i choć ideałem na pewno nie byłem, to starałem się rzetelnie i uczciwie wykonywać swoje obowiązki. Mogę spokojnie napisać, iż miałem opinię dobrego pracownika i fachowca w swojej dziedzinie.

Zobacz także: E-booki religijne – gdzie kupić?

Niestety od jakichś 2 – 3 lat nastał bardzo trudny czas. W firmie zapanował dziwny klimat. Zaczęła się wymiana i redukcja kadr – tzw. cięcia kosztów. Początkowo działo się to na najwyższych szczeblach. Polaków zaczęli zastępować obcokrajowcy. Tendencja ta zaczęła schodzić coraz „niżej”. Towarzyszyły temu stres, strach, przeciążenie zadaniami, nierealne cele i oczekiwania, a często brak kultury i szacunku oraz niesprawiedliwie negatywne opinie względem niektórych pracowników (w tym o mnie). W tym kontekście, w lutym tego roku, wspomniane cięcia dotknęły także mnie i mojego zespołu. Po 19 latach związania z jedną firmą podziękowano mi za współpracę. Co prawda od razu muszę dodać, że stało się to za porozumieniem stron i za godną odprawą, ale spadek morale był i tak duży, zawodowa pewności siebie mocno ucierpiała i pojawił się oczywiście lęk o przyszłość – gdzie ja po tylu latach bycia w jednej firmie znajdę pracę?

Z początku zacząłem szukać pracy „po swojemu”, na własną rękę. Ale w pewnym momencie usłyszałem natchnienie, aby zrobić to po chrześcijańsku i powierzyć tę sprawę Bogu. Jakiś głos w sercu podpowiedział mi, aby pójść drogą wskazaną przez Matkę Bożą i zacząć odmawiać Nowennę Pompejańską. Tak to jakoś się ułożyło, że owo natchnienie, aby rozpocząć nowennę przyszło 14.02 – wspomnienie Św. Walentego. Nowennę zakończyłem 11.04 – w Wielką Sobotę, a nową pracę zacząłem 01.06 – w Dzień Dziecka. Może przypadek, ale ja i to odbieram jako znak płynący „z Góry” 😊

Zanim jednak moja prośba została wysłuchana pojawiały się różne momenty. Poczucie opuszczenia i krzywdy, zwątpienie w to, że sytuacja się dobrze ułoży, brak wiary w siebie, nietrafione wybory, z których trzeba się było wycofać. Ale w każdym z tych trudniejszych momentów zawsze przychodził taki dzień, kiedy odzyskiwałem zapał do działania. Zawsze po „dołku” Nowenna przynosiła nadzieję.

Wreszcie dostałem pracę. Z perspektywami. Z możliwością poznania innej branży, ale w tej samej, mojej specjalizacji zawodowej. Bardzo blisko miejsca zamieszkania. Z dobrym klimatem i dobrym pierwszym wrażeniem, jeśli chodzi o ludzi i atmosferę. Wróciły chęć rozwoju, otwartość na naukę i nowe zadania – czego od dawna nie czułem w poprzedniej pracy. Teraz myślę, że to już znacznie wcześniej Matka Boża tak tym pokierowała, abym odszedł z tamtej firmy i się uwolnił ze „schorowanego” środowiska, które de facto mnie niszczyło i ciągnęło w dół – bo przecież, gdy ktoś z ludzi nam zamyka jedne drzwi, Pan Bóg w tym samym momencie już otwiera inne i ma dla nas nowy, lepszy plan…

Myślę jednak, że zadziały się też sprawy o wiele ważniejsze – duchowe. Nauczyłem się cierpliwości i wytrwałości do różańca, gdzie jeszcze niedawno problemem była dla mnie „dziesiątka” dziennie. Mam większe zaufanie do Boga i Jego zamiarów. Zdobyłem zdrowy dystans do siebie i tego co się dzieje w moim życiu – dość ma przecież dzień swojej biedy, więc Jezu zatroszcz się Ty. Pracuję mocniej nad swoimi wadami – egoizmem, lenistwem czy narzekaniem. Nie skupiam się już tak bardzo nad sprawami materialnymi i umartwianiem co przyniesie przyszłość? Powierzam to wszystko Matce Bożej i Panu Jezusowi i zyskuję dzięki temu większy spokój i radość z bieżącej chwili, z czasu spędzanego z rodziną, czy z wypoczynku. Przecież jedynie ta trwająca chwila jest pewna i to ten właśnie moment życia należy jak najlepiej wykorzystać. Po co martwić się zbytnio co będzie jutro, za tydzień, miesiąc czy rok skoro nikt z nas nie jest w stanie dodać nawet 5 minut do swojego życia. Oczywiście nadal są trudności, ciężary i „krzyże życia”, ale jakoś lepiej, spokojniej i radośniej je znoszę. I za tą zmianę w moim podejściu do życia, wiary, rodziny i spraw doczesnych najbardziej dziękuję Bogu i Maryi. Dziękuję też oczywiście bardzo za to, że wysłuchana została moja modlitwa i znalazłem nową, dobrą i godną pracę.

Za te wszystkie łaski bardzo dziękuję Królowo Różańca Świętego. Dziękuję, że wysłuchałaś intencję mojej Nowenny Pompejańskiej i wyprosiłaś potrzebne dla mnie i mojej rodziny łaski u Dobrego Boga.

Adam

Spodobało Ci się do świadectwo? Wesprzyj naszą misję poprzez zakup wirtualnej kawy. Każda złotówka wspiera działalność naszego portalu. Dziękujemy!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copy link
Powered by Social Snap