Mam 50 lat, dorosłe dzieci, szczęśliwy dom i więcej czasu dla siebie. Pomyślałam, że to dobry czas by zbliżyć się do Boga w końcu czas ucieka. Więcej czytałam, oglądałam, modliłam się. Wtedy zaczęły spadać na mnie kłopoty, jeden po drugim to trwało ok roku. Na końcu spadł cios, który opisując krótko mogłam powiedzieć, że już wolałabym śmierć, że już się teraz nie podniosę. Wyłam jak zwierzę, leżałam krzyżem błagałam oddając wszystko nawet swoje życie by Bóg coś zrobił. W końcu łzy obeschły i już nie płakałam ale byłam jak pobita. Padła decyzja – Nowenna Pompejańska. Chodziłam jakiś czas jak zombi ale z każdym dniem ból malał i ten psychiczny i fizyczny bo ze stresu bolały mnie też mięśnie, kręgosłup, serce. Z dnia na dzień zyskiwałam spokój, dalej zgłębiałam wiedzę (książki A. Lenczewskiej, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwik Maria Grigion de Montfort, Uwolnijcie nas stąd, Jezus Cię kocha itd.). Z każdym dniem czułam się lepiej fizycznie i psychicznie, zyskiwałam spokój ducha jakiego wcześniej nie znałam. Zwłaszcza, że sam problem wcale się nie rozwiązał tak do końca i choć minęły już 2 lata dalej temat trochę jest otwarty. Ale to wszystko jest bez znaczenia. Otrzymałam wiele łask o które nie prosiłam, zaczęłam zauważać cuda w moim życiu takie małe ale radosne, widzę że nie ma przypadków, pojawiają sie ludzie którzy mi pomagają i tacy którzy potrzebują mnie. Teraz regularnie a nie jak kiedyś kilka razy w roku przystępuję do spowiedzi, staram się chodzić na Msze Św. w tygodniu, ja teraz tęsknię za Mszą, za komunią świętą, nie czuje strachu o przyszłość, jestem wolna, szczęśliwa, każdy dzień od pobudki oddaje Bogu, Matce Boskiej oddaję swoje dzieci, jak nie wiem co robić wznoszę akty strzeliste z prośbą o radę pomoc, dziękuję za wszystko, ofiarowuję wszystko.
Pan Bóg wiele razy mi pomagał jak wołałam w potrzebie ale jak przyszła pomoc szybko zapominałam i wracałam do starego życia. Teraz jak uzdrowieni z Biblii chce iść i nie grzeszyć więcej, chce jeść i pić (Eucharystia). Świat może tylko dać przyjemności, szczęście jest tylko w Bogu. Trzymajcie się Matki Najświętszej, nie musicie formułować próśb tylko modlić się, czuwać każdego dnia, starać od nowa i wszystko jej oddać. Ona da nam to co trzeba.
Halina