O Nowennie dowiedziałam się jakoś jesienią 2020 roku, ciągle na Facebooku wyświetlały mi się świadectwa różnych osób. Swoją Nowennę zaczęłam 20 stycznia 2021 roku w intencji nawrócenia mojego znajomego, skończyłam ją jakoś w marcu. Ogólnie Nowenna zachęciła mnie do spacerów, spacerując odmawiałam Różaniec i podziwiałam świat, który stworzył dla nas Ojciec. Przez lekcje zdalne miałam więcej czasu niż zwykle, więc po prostu wykorzystywałam każdą chwilę na modlitwę, praktycznie od razu po przebudzeniu sięgałam po różaniec. W pierwszym tygodniu nic wielkiego się nie wydarzyło. Natomiast około 15 dnia, na spacerze zaczęłam rozmawiać z Pawłem na temat ukazywania Jezusa w kulturze, sztuce itd. Kilka dni później poszedł na Mszę, pamiętam, że kończyłam wtedy Tajemnice Bolesne i jak to napisał dostałam tzw. powera, byłam w szoku. Niestety jak się później okazało on co roku chodzi do kościoła w rocznice śmierci dziadka (znów tak jak w przeszłości zawiodłam się na jego „wierzeniu”). Jego mama pytała go czy chce z nimi iść do kościoła jak odmawiałam tą Nowennę, jednak on odpowiadał, że nie. Mi prywatnie mówił, że woli ze mną chodzić do kościoła, bo ja jakby go uczę jak ma się tam zachowywać. U niego, gdy idą z siostrą, mamą i bratem nikt nie śpiewa, nie uśmiecha się, gdy poszedł ze mną pierwszy raz na Mszę dawno przed odmawianiem Nowenny to był w szoku jak można przeżyć Msze. Póki co nadal modlę się o jego nawrócenie, bo widzę, że on chciałby wierzyć, ale patrzy bardzo racjonalnie na wszystko i ciągle mi mówi, że nie czuje, że Bóg jest obok itd.
Inez