Szczęść Boże,
Naszą pierwszą Nowennę Pompejańską, zaczęliśmy odmawiać wraz z żoną, chwilę po tym jak w grudniu ubiegłego roku dostaliśmy wiadomość ze szpitala. Niestety była to dramatyczna informacja, a konkretnie wyniki, które wskazywały, że nasze nienarodzone dziecko będzie ciężko i nieuleczalnie chore.
W pierwszym odruchu postanowiłem udać się na Mszę do naszego Kościoła. Uświadomiłem sobie, że dzień ten był dniem Św. Mikołaja, więc również i do Niego zanosiłem błagania o uzdrowienie dziecka.
Kilka dni po odmówieniu części błagalnej Nowenny Pompejańskiej, żona miała kolejną wizytę, tym razem u pani ginekolog. Stwierdziła ona, że wyniki są naprawdę… obiecujące i nie jest powiedziane, że będzie ono chore. Wlało to w nas wiarę w ostateczny sukces i z tą większą nadzieją odmówiliśmy NP do samego końca. Kilka miesięcy później urodził się nasz zdrowy synek, a pani doktor wystawiła mu ocenę… 10/10.
Zachęcam gorąco tych wszystkich, których dotknął jakiś problem lub nieszczęście, aby sięgnęli po tę wspaniałą broń jaką jest Nowenna Pompejańska do naszej Matuchny Przenajświętszej w Niebie. I nie dajmy się zwieść złemu, że to nie dla nas, że brak nam wiary, czasu itp. Po prostu weźcie różaniec do ręki i zacznijcie sumiennie odmawiać NP, a resztę zostawmy w rękach Pana 🙂
Pielgrzym