Chciałbym podzielić się swoimi przeżyciami po odmówieniu Nowenny Pompejańskiej. Mam dwóch synów 3 i 15 lat. Starszy to typowy nastolatek, niestety oporny na pracę i uczucia innych. Załamywałam już ręce nad jego lenistwem i brakiem empatii. Nigdy nie odmawiałam nawet różańca tak jak powinno to wyglądać, nie jestem osobą godną naśladowania w pobożnym życiu, ale tak bardzo pragnę by moje dzieci żyły na chwalę Boga i z pożytkiem dla ludzi.
I z tą intencją modliłam się za starszego syna.
Była to trudna modlitwa, na początku sama nie wierzyłam, że jej podołam, pracuję na 3 zmiany, w domu nie ma dobrych warunków do modlitwy a jednak ukończyłam ją! Modliłam się w pracy, podczas zwykłych czynności, w trakcie jazdy autem, wszędzie i kiedy tylko się dało. Dziękuję Panu, że się udało!
Mój syn dostał się do wybranego technikum, mimo młodego wieku pracuje w wakacje i świetnie sobie radzi. Wiem, że to dopiero początek, od tamtej pory staram się różaniec odmawiać codziennie, teraz czuję, że to niemożliwie niewdzięczne względem Matki Bożej nie robić tego. Sama doświadczyłam łaski uspokojenia i oddalenia od wielu grzechów w tym czasie. Jest to modlitwa, która odmienia człowieka, jeśli ktoś nie wierzy musi sam się przekonać. Jej moc jest ogromna.
Nie warto wierzyć w świat, który wmawia nam, że to zabobony i zacofanie. Trzeba wierzyć w to co dobre, a Maryja prowadzi do zbawienia. Różaniec to nasze zbawienie.
Magda
Ja również modlę się w każdej „wolnej” chwili i w bardzo podobnej intencji, powiem tylko ,że już widzę pierwsze owoce nowenny. Matka Boża jest niezwykła, nigdy nie zostawia nas samych i daje nam nadzieję. Szczęść Boże!
Ja modlę się za brata, który jest alkoholikiem i już poważnie chory na marskość wątroby. Jestem w trakcie części dziękczynne, nie wiem jakie będą rezultety. Jest mi bardzo ciężko podołać, właściwie to powinnam chyba przerwać i zacząć od nowa, bo nie odmawiam tak jak się powinno. Brakuje czasu, też odmawiam w każdej chwili, ale wtedy nie zawsze mogę się skupić. Czasem końcówkę odmawiam na drugi dzień, bo zasypiam. Ale tak sobie pomyślałam, że przecież Maryja chyba nie jest aż tak drobiazgowa. W każdym razie, nawet jeśli nie będzie skutków takich jak ja sobie wymarzyłam, uważam że warto, zawsze warto. Pewnie źle się modlę, brakuje mi czasu, skupienia, właściwie to nawet przeszkody się jeszcze wzmocniły na sile, a może brak mi wytrwałości i gorliwości. Jestem zmęczona całą sytuacją, stanem mojego brata, cierpieniem mamy, koniecznością myślenia o kłopotach w mojej własnej rodzinie i córce nastolatce. Ale postanowiłam, że dokończę te modlitwe. Nie ma chyba możliwości, żeby modlitwa nie przyniosła żadnych pozytywnych skutków, a nawet jeśli, to chwałę dla Maryji i Jezusa zawsze głosić będę!!! I choćbym była nie wiem jak nieudolna i niegodna łaski, nie umniejsza to we mnie czci dla Maryi i Jezusa!!!